Aktualności

MEMP Kierat 2013 - podsumowanie
Minęło kilka dni od zakończenia jubileuszowego, dziesiątego, MEMP KIERAT 2013. Nadszedł czas by podsumować całość tej ciekawej imprezy.

Od razu zaznaczam, że relacja jest subiektywna, głownie dotyczy tego co zaobserwowałem w trakcie Kieratu 2013 oraz pogląd na trasę z perspektywy debiutanta.

Prolog

Ogólnie kilka lat temu pojęcie Kierat, znaczyło dla mnie rzecz tak nieosiągalną, jak obecnie podróż człowieka po za granice układu słonecznego. Trudną do wyobrażenia sobie rzeczą było, jak grupa ludzi jest w stanie czasem w upale, czasem w błocie, deszczu, burzy, gradzie itp. Pokonywać ponad 100km z przewyższeniami.  Pierwsze co zmieniło ten pogląd to na pewno okrzepnięcie w amatorskim środowisku biegowych. Trochę startów na różnych dystansach w różnych zakątkach Polski. Coś co pokazało, że bieganie czy też chodzenie turystyczne z kijkami to coś takiego, czym ludzie w wolnej chwili, po pracy potrafią się dosłownie dobrze bawić a przecież o to w tym wszystkim chodzi.

Do Kieratu przymierzałem się od 2-3 lat, ale zawsze na drodze stawała kontuzja. Tym razem, gdy udało się fajnie wystartować w marcu, na 12 godzinnym biegu sztafet w kopalni soli w Bochni, stwierdziłem, że można by spróbować przejść ten Kierat. Jakichś specjalnych przygotowań do tego nie było, może z wyjątkiem biegania po kilkanaście km. A przede wszystkim oswojenia się z asfaltem jako przeszkodą, którą i tak będę musiał wielokrotnie pokonać na Kieracie, zwłaszcza na ostatnich km.

Nie nastawiałem się jakoś specjalnie na wynik, bo nigdy nie biegałem maratonu ani ultramaratonu. Raptem kiedyś było jedno "słynne" przejście forrestowe z Nowego Targu do Limanowej przez Turbacz i Gorce - ok 60 km, kilka biegów 30km i same „połówki”. Chodziło głównie o to, żeby zwyczajnie Kierat przejść. Dużo fajnych rad udzielili znajomi z Forresta, odnośnie co ze sobą zabrać i jak się przygotować. Podstawa to nastawienie, tutaj jak mantrę mógłbym po raz kolejny przywoływać słowa ultramaratończyka, Edwarda Dudka, że do biegania maratonów i ultramaratonów potrzeba mieć mocną głowę i dużo pić, oczywiście wody:). Dlatego do Kieratu było podejście: fajnie byłoby ukończyć ale nic na siłę. Pokonywać powoli z punktu na punkt.

Wrażenia z trasy MEMP Kierat 2013

Kiedy ruszyliśmy z rynku, zdałem sobie sprawę, że X edycja już na początku zdaje się być wyjątkowa, bo wystartowało coś ponad 600 zawodników i zawodniczek. Pierwsze 4 punkty, trzymałem się naszych klubowych Kieratowych „weteranów”, którzy nadawali tempo i ton marszobiegu. Byłem w lekkim szoku jak szybko mijaliśmy 1 PK przy kapliczce na Zaświerczu, 2 PK na Łopieniu, 3 PK w Dobrej i 4 PK na Ćwilinie. W połowie drogi z Ćwilina do Mszany Dolnej, gdzieś po 25 km drogi musiałem zwolnić przy zbiegach w dół, bo dosłownie jechałem po błocie. A że wystartowałem w trzyletnich asicsach do biegania szosowego (miały się ostatecznie rozpaść w trakcie Kieratu:)) to o wykręcenie piruetu w trakcie zbiegu było nie trudno. Na PK5 byłem dość szybko, tam spotkałem „naszych”, Andrzeja i Darka, zrobiłem nieco dłuższy postój żeby sobie poobserwować desant kieratowej piechoty na drugi brzeg Mszanki. Idąc w miarę szybko i po kilku błądzeniach udało się dotrzeć do PK 6. Później, grupą kilku osób zejście przez potok, trochę asfaltu i PK 7 Glisne. Tam dłuższy postój. Kawa, żurek, bułka. Czas zmienić pierwszą parę skarpet. Dalej marsz samotnie, skrótem na czerwony szlak, wspinaczko-ślizgawka na Luboń Wielki - PK 8. Na szczycie, na punkcie spotykam Jarka, forrestowego skarbnika. Chwila oddechu, dwa łyki wody i zejście w dół, samotnie. Nie było czasu podziwiać estetycznych walorów i wyjątkowych widoków związanych z Percią Borkowskiego. O świcie byłem na PK 9. Kilka łyków wody, zmiana skarpet i zasuwanie. Te 10km monotonnego marszu sprawiło, że gdzieś koło 55km zacząłem zasypiać na stojąco. Trzeba było się ratować kofeiną, po drodze spożywczak (w Porębie Wiekiej), można uzupełnić zapasy. Na 7 rano z groszami byłem na PK 10. Rzut okiem na mapę, nie ma za bardzo do kogo się doczepić, więc marsz przez las do Koniny. Wszystko przebiegało zgodnie z planem. W Koninie miejscowi gospodarze (o dziwo nie wzburzeni bandą gnających zbłociałych wariatów przez łąki) wskazali mi ścieżkę między Kobylicą a Pieronką. No i byłem na 11 PK - Lubomierz. Godz. 9 rano z groszami. Uzupełnienie zapasu wody. Posilenie się żurkiem i marsz dalej. Na PK 12 - Polana Wiatrówki dotarliśmy we dwójkę, było godz. 11:15. Pomyślałem. Fajny czas, zostały trzy punkty: Polanki Szczawskie, Parking na Wyrębiskach i Ścieżka Przyrodnicza, jak dobrze pójdzie na 15:00 będę na mecie.

Druga strona Kieratu

Jednak po 75km drogi taki właśnie sposób myślenia okazał się zgubny. Na PK 13 pomyliłem drogi na podejściu wychodząc samotnie, jak na złość zagubiłem kompas, no i kolejny błąd, po dotarciu na szczyt (okolice Wielkiego Wierchu) nic nie było widać. Zamiast wrócić w dół, rozpoczęło się poszukiwanie dogodnego zejścia, bo być może uda się „przebić” na polanki. Zamiast tego była stopniowa utrata sił. W końcu po godzinnym kluczeniu, udało się zejść do stokówki i obiec Wielki Wierch, podejść na Polanki. Strata była bardzo duża, coś ponad 2 godziny. I w sumie w tym momencie można było skończyć Kierat, ale zwykła sportowa złość na to nie pozwalała. Niestety wpadka na Polankach nie pomogła w skupieniu się na pracy z mapą, co zaowocowało kolejnymi błędami. W sumie nie potrafię tego wytłumaczyć, jak wielokrotnie wychodząc ze Szczawy na parking przy zielonym szlaku, ten jeden jedyny raz pomyliłem drogi i to akurat na Kieracie. Chyba było to powodowane zmęczeniem. Pomijam jakość oznakowania dróg na mapie Compasu, ale jak to mówią o złej baletnicy….. :) . Po drodze na PK 14 spotkałem zagubionego kieratowicza z Bytomia, wspólnie udało się dotrzeć na parking i ruszyć na ostatni punkt.  Było trochę asfaltu i kluczenia po lesie. Nawet przywidzenia banneru się zdarzały:). Ostatecznie udało się dotrzeć. Na miejscu gorąca herbata od Darka i marsz po asfalcie do mety. Kolega z Bytomia utykając na prawej nodze, pognał do mety. Pewnie wlókłbym się dwie godziny te ostatnie 8km, gdyby nie to że zobaczyłem w jaki łatwy sposób na końcu daję się wyprzedzać. Wiedziałem, że za dużo sił straciłem na ostatnich 3 pkt. I teraz tak oddać to wszystko bez walki? Kije w ręce i marsz krokiem NW do mety. Tłukłem się tymi kijami niemiłosiernie do samej mety, mijając kilkanaście osób. A idąc dalej nie mogłem zrozumieć w jak prosty sposób "załatwiłem się" na ostatnich trzech pkt. Sam nie wiem kiedy czas zleciał na dotarciu do mety, może dlatego tak szybko, bo jak człowiek jest zwyczajnie wkurzony na siebie to już nie zwraca uwagi na nic. Jeszcze nie skończyłem tej edycji Kieratu a już pojawiły się pierwsze myśli o rewanżu, za rok – tak po prostu ze sportowej złości. Jak czas i zdrowie pozwoli. Meta, uścisk dłoni, medal, posiłek. Człowiek dowiedział się więcej o sobie przez ostatnie 27 godzin:) Za rok trzeba to poprawić. 

Z informacji, które na trasie do mnie docierały wiedziałem, że znajomi dotarli do mety ok. blisko 17 godzin marszobiegu. W tym miejscu wypada poświęcić trochę miejsca dla nich.

Ale wcześniej wyniki:

Pucharami Burmistrza Miasta Limanowa zostali wyróżnieni:

Panowie:

za zdobycie 1 miejsca w kategorii mężczyzn - Maciej Więcek - inov-8 - Kraków                               100 km pokonał w czasie 12 godzin 59 minut;

za zdobycie 2 miejsca w kategorii mężczyzn - Krzysztof Dołęgowski - inov-8 napieraj.pl                    - Warszawa 100 km pokonał w czasie 13 godzin 4 minut;

za zdobycie 3 miejsca w kategorii mężczyzn - Michał Jędroszkowiak - inov-8 - Książ Wielkopolski
100 km pokonał w czasie 13 godzin 34 minut;

Panie:


za zdobycie 1 miejsca w kategorii kobiet - Magda Horova - Bludne Balvany - Praha / Czech Republic 100 km pokonała w czasie 16 godzin 45 minut;

za zdobycie 2 miejsca w kategorii kobiet ex aequo - Marzka Janerka-Moroń - Dziabnięci - Chorzów,  Anna Sułkowska - Limanowa, Elżbieta Sułkowska - Koziołki - Limanowa
100 km pokonały w czasie 16 godzin 49 minut;

Pucharami Starosty Powiatu Limanowskiego zostali wyróżnieni:

najlepszy zawodnik po 10 edycjach maratonu KIERAT - Piotr Gruszkowski - snowBoard MDS - Kraków łącznie pokonał dystans 982 km w czasie 250 godzin 16 minut;

drugi zawodnik po 10 edycjach maratonu KIERAT - Wojciech Kołodziejczyk - LZS Królewiec
łącznie pokonał dystans 931 km w czasie 248 godzin 33 minut;

trzeci zawodnik po 10 edycjach maratonu KIERAT - Andrzej Tymiński - Warszawa
łącznie pokonał dystans 900 km w czasie 227 godzin 41 minut;

najlepsza zawodniczka po 10 edycjach maratonu KIERAT - Dorota Stefańska - Istanbul / Turkey
łącznie pokonała dystans 823 km w czasie 230 godzin 44 minut;

druga zawodniczka po 10 edycjach maratonu KIERAT - Magda Horova - Bludne Balvany - Praha / Czech Republic łącznie pokonała dystans 700 km w czasie 130 godzin 10 minut;

trzecia zawodniczka po 10 edycjach maratonu KIERAT - Anna Trykozko - Warszawa
łącznie pokonała dystans 700 km w czasie 192 godzin 38 minut;

najstarszy uczestnik maratonu - Roman Pietrzak - Warszawa - 74 lata
42 km pokonał w czasie 10 godzin 26 minut;

najmłodszy uczestnik maratonu - Dorota Lachor - Armia Lachorów - Kłodne - 13 lat
32 km pokonała w czasie 10 godzin 40 minut;

Specjalnymi pucharami ufundowanymi przez Prezesa Małopolskiej Izby Turystyki -
Pana Ryszarda Sikorę
zostali uhonorowani:

najlepszy zawodnik z Limanowej - ex aequo:


Arkadiusz Biernat - Limanowa Forrest - Limanowa Paweł Michalik - Limanowa Forrest - Limanowa
100 km pokonali w czasie 16 godzin 58 minut;


najlepsza zawodniczka z Limanowej - ex aequo:


Anna Sułkowska - Limanowa  Elżbieta Sułkowska - Koziołki - Limanowa
100 km pokonały w czasie 16 godzin 49 minut;

 

I jeszcze o samych zawodnikach z ziemi limanowskiej.

Ex aequo 31 miejsce, czas 16 h 58 min.  Arkadiusz Biernat, Paweł Michalik, Jarosław Oleksy (wszyscy KS Limanowa Forrest).  Arek i Paweł odebrali puchary za najlepszych zawodników z Limanowej w kat. M.

Duże słowa uznania dla pań. Ex aequo 25 miejsce w klasyfikacji generalnej i czas 16 h 49 min. Anna i Elżbieta Sułkowskie. Tym bardziej warto podkreślić, że z roku na roku zawodniczki utrzymują się w ścisłej czołówce Kieratu, w klasyfikacji kobiet, w tym roku II miejsce. Również jako najlepsze zawodniczki z Limanowej.

Uważam, że poniżej warto zamieścić wyniki wszystkich zawodników z ziemi limanowskiej, nagradzając tym samym wysiłek każdego kto postanowił się zmierzyć z dystansem 100km na Kieracie.

Miejsce:

25. Anna i Elżbieta Sułkowskie.

31. Arkadiusz Biernat, Paweł Michalik, Jarosław Oleksy (Tymbark), Marek Oleksy (Tymbark).

39. Andrzej Sułkowski (Limanowa).

62. Artur Baran (Dobra). 

71. Katarzyna Mąka (Laskowa).

73. Bartłomiej Karabin (Dobra).

88. Zbigniew Śmieszek (Ultramaraton Limanowa).

113. Ireneusz Mąka (Laskowa).

197. Grzegorz Tobiasz (Limanowa).

197. Tomasz Tobiasz (Dobra).

199. Dawid Biernat (Limanowa)

199. Kryspin Biernat (Limanowa)

201. Artur Borowicz (Limanowa)

201. Michał Oleksy (Limanowa)

213. Bartłomiej Wójcik (Kamionka Mała)

214. Marcin Janas (Pisarzowa)

221. Waldemar Ociepka (Limanowa)

225. Stanisław Opach (Tymbark)

241. Kamil Abram (Limanowa)

241. Katarzyna Lachor (Kłodne)

243. Jan Opiela (Limanowa)

258. Marcin Opoka (Dobra)

262. Krzysztof Lachor(Kłodne)

265. Remigiusz Cichosz (Kamionna)

265. Filip Dobkiewicz (Kamionna)

286. Katarzyna Gawlik (Limanowa)

290. Władysław Szynalik (Limanowa)

311. Stanisław Jeleńczyk (Jodłownik)

318. Przemysław Bukowiec (Strzeszyce)

319. Paweł Michura (Laskowa)

319. Wojciech Olszewski (Laskowa)

367. Rafał Bielski (Limanowa)

 

Pełną fotorelację z zawodów można znaleźć na stronach

http://maratonkierat.pl/

http://www.beskidwyspowy.com/zdjecia/wydarzenia/kierat-2013.html

Fotki w art. pochodzą ze zbiorów Darka Bielaka, oraz kilka z mojego pryw. arch.

P.Bukowiec.

2013-06-01 15:15:26 admin, wyświetleń 5602